justyna steczkowska na cmentarzu

Matka ofiary płacze i przytula urnę. Pogrzeb syna Sylwii Peretti. „Na jej twarzy widoczne jest cierpienie…”. Dziś, w piątek 21 lipca o godzinie 9:40 na cmentarzu Grębałowskim w Justyna Steczkowska w ostatnim czasie zasypała internautów wakacyjnymi kadrami, na których prezentuje ciało jedynie w skąpych strojach kąpielowych. Forma 50-letniej gwiazdy robi Kup Justyna Steczkowska w kategorii Muzyka na Allegro - Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. Justyna Maria Steczkowska (ur. 2 sierpnia 1972 w Rzeszowie) – polska wokalistka, kompozytorka, autorka tekstów, skrzypaczka i osobowość medialna, okazjonalnie także aktorka filmowa i teatralna, prezenterka telewizyjna, projektantka mody i fotografka. Członkini Akademii Fonograficznej ZPAV. Karierę muzyczną zaczynała od śpiewania w Justyna Steczkowska (@justyna_steczkowska_) na TikToku |Polubienia: 110.3K.Obserwujący: 19.6K.Management: Royal Concert E-mail: lukasz@royalconcert.pl Tel.: +48 517 930 325.Obejrzyj najnowszy film Justyna Steczkowska (@justyna_steczkowska_). Espace Rencontre Annecy Le Vieux Adresse. Statystyki Home POLITYKA Polska Europa Świat Biznes Technologie Sport Społeczeństwo Kultura Rozmaitości ROZRYWKA Gmina Szczecin Stargard Police Siemianowice Justyna Steczkowska na swoim profilu społecznościowym pisze: Jak wiecie kocham czytać. Wczoraj był dzień książki, wiec niech nadal trwa. Polecam Wam „Pandemię Kłamstw”, interesująca pozycja. Justyna Steczkowska, jako kolejna znana artystka przyłączyła się do walki z kłamstwami cenzurą, i w jednym ze swoich wpisów na portalu społecznościowym poleciła książkę pt. „Pandemia kłamstw” autorstwa Judy Mikovits i Kenta Heckenlively opowiadającej o skorumpowanym świecie nauki, koncernach farmaceutycznych oraz trawiących ludzkość epidemiach. Te artykuły mogą Cię zainteresować Powiązane artykuły 5 komentarzy jan 29 kwietnia 2021 - 10:10 pmA kto to jest ta Steczkowska? Czy to ta, która lansowała się na cmentarzu przy grobie ojca? Tragiczna pomyłka rodziców. Reply wewnętrzniewolna31 30 kwietnia 2021 - 1:12 pmbrawo dla Pani Justyny Reply Jaro 4 maja 2021 - 11:52 amA kim Ty jesteś? Reply Anna 4 maja 2021 - 8:54 pmKsiążkę o tym samym tytule 2 części, napisał pan Grzegorz Braun. Dlaczego wtedy nie włączyła się do walki z reżimem, promując książkę Brauna ??? Reply Emilian58 2 czerwca 2021 - 4:19 pmBrawo! A betonowymi covidianami nie ma co się przejmować. Oni wkrótce znikną z powierzchni ziemi i powietrze się odświeży. I tak pożytek z nich żaden i owszem. Reply Skomentuj fot. Oficjalne materiały prasowe Mało jest osób w show-biznesie, które wzbudzają tak silne i skrajne emocje, jak Justyna Steczkowska. Jeszcze niedawno wszystko, co robiła, było pretekstem do krytyki. Sugerowano, że się skończyła, a jedynym jej osiągnięciem – poza wygraną w „Szansie na sukces” – jest płyta „Dziewczyna szamana”. Zarzucano, że jest złą matką, bo zamiast opieki nad synami wybiera „Taniec z gwiazdami”. W końcu sugerowano, że ma romans. A ona się tłumaczyła, tłumaczyła i tłumaczyła. Dzisiaj stwierdza krótko: – W końcu zrozumiałam, że cokolwiek bym nie zrobiła, ludzie i tak będą myśleć, co chcą. Prawda nikogo nie interesuje. Przełom nastąpił w zeszłym roku. Steczkowska wydała płytę „Daj mi chwilę”, która została okrzyknięta największym muzycznym zaskoczeniem 2007 roku. Obcięła włosy, przestała się ubierać na czarno. Oszołomiła umiejętnościami w „Tańcu z gwiazdami”. Złagodniała. Ktoś nawet napisał: „Zeszła z piedestału”. Ale czy tak naprawdę kiedykolwiek na nim była? Gwiazda z chlebem Dziennikarz „Dzień Dobry TVN”: – Jakiś czas temu spotkałem Justynę na nagraniu w studiu. Wcześniej słyszałem o niej, że jest zdystansowana i nieprzyjemna. Byłem więc zaskoczony, kiedy zamiast chimerycznej gwiazdy poznałem skromną, sympatyczną dziewczynę. Po nagraniu podchodziła do członków ekipy i każdemu dziękowała za współpracę. W redakcji jednego z kobiecych pism wspominają, jak Justyna wpadła autoryzować zdjęcia na okładkę. – Przyszła z chlebem, który sama upiekła. Była przesympatyczna. Zasiedziała się chwilę i zaraz musiała „pędzić” do swojego podwarszawskiego domu na obiad z dzieciakami, bo mama przygotowała pierogi dla wszystkich. Ale tych, którzy znają Steczkowską, nic w tym zachowaniu nie dziwi. – Justyna zawsze była ciepła, delikatna, wrażliwa. I co najważniejsze, bardzo pozytywnie nastawiona do ludzi. Nigdy nie usłyszałam, żeby o kimkolwiek mówiła źle. A przecież nieraz miała ku temu powody – mówi „Party” Viola Śpiechowicz, projektantka, bliska znajoma Steczkowskiej. Justyna Steczkowska - Buenos Aires "Szansa na sukces" Świadoma siebie Justyna powinna być ulubienicą publiczności, bo przecież ludzie kochają tych, którzy do sukcesu dochodzili ciężką pracą. A w historii Steczkowskiej jest coś z bajki o Kopciuszku. Z jednym wyjątkiem: wychowywała się w kochającej rodzinie. Kochającej, ale z zasadami. Kiedy Steczkowska oznajmiła ojcu, że rezygnuje ze studiów (miała zostać skrzypaczką), usłyszała: „W porządku, ale od tej pory utrzymujesz się sama”. Jedną z tych zasad było bowiem: „Nie uczysz się, to zarabiasz”. Później opowiadała w wywiadach o tym, jak śpiewała po knajpach i nikt nie zwracał na nią uwagi. Schudła 10 kilo, bo nie miała pieniędzy na jedzenie. I nagle jej życie zamieniło się w optymistyczną historię o spełnianiu się marzeń. Skromna dziewczyna ze Stalowej Woli przyjeżdża na eliminacje do programu „Szansa na sukces”. Występuje w kostiumie przerobionym ze stroju gimnastycznego. Nina Terentiew, która była w jury, wspomina: – Pamiętam to koszmarne ubranie. Pomyślałam nawet, że to doskonała ilustracja tego, jak mała dziewczynka ze Stalowej Woli wyobraża sobie kostium sceniczny. Ale moc wewnętrzna tej małej dziewczynki była bardzo, bardzo wielka. Zaufałam tej mocy. Intuicja Terentiew okazała się niezawodna. Justyna wygrała program. Był 1994 rok. Wiele lat później Steczkowska tak o tym mówiła: „Wiedziałam, że wkraczam w inny świat, ale tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo skomplikowany”. Lata 90. to były jej lata. Weszła w muzyczny świat z impetem (miała szczęście, bo jej dwie pierwsze płyty wyprodukował Grzegorz Ciechowski). Grand Prix na festiwalu w Opolu, pięć Fryderyków w 1996 roku w kategorii album roku, piosenka roku, fonograficzny debiut roku i w końcu teledysk roku. – Zaczęła tak spektakularnie, że od razu wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Później sama nie potrafiła jej przeskoczyć – stwierdza producent współpracujący z artystką. Kolejne płyty w najlepszym wypadku nazywano artystycznymi poszukiwaniami. – Szczerze powiedziawszy, nigdy nie przejmowałam się aż tak bardzo oceną mojej twórczości. Artysta jest ciągle w drodze. I kolejne przystanki nie muszą wcale podobać się wszystkim. Najważniejsze, że są wyrazem tego, co mi w duszy gra – mówi „Party” Steczkowska. I zaraz podkreśla, że jedyne, co ją naprawdę przerosło, to nagonka na życie prywatne. – To naprawdę boli, kiedy słyszy się o swoim ukochanym synku, że jest bachorem, czy z prasy dowiaduje się o rzekomym kryzysie w małżeństwie. Na własnej skórze przekonałam się, że stwierdzenie, że w każdej plotce jest trochę prawdy, jest w dzisiejszych czasach nieaktualne. Bo napisać można wszystko, bez żadnej odpowiedzialności. Naprawdę zakochana Tymczasem małżeństwo Justyny to jeden ze szczęśliwszych związków w show-biznesie. Swojego męża, Macieja Myszkowskiego, pierwszy raz zobaczyła na zdjęciu w gazecie. Wygrał konkurs na twarz roku. „Jaki piękny chłopak”, pomyślała. Kiedy przeprowadziła się do Warszawy, spotkała go w autobusie. W pierwszym odruchu chciała za nim wysiąść. Ale się powstrzymała. Ostatecznie poznali się na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Justyna była już gwiazdą. Tym razem to Maciek nie mógł od niej oderwać wzroku. Ale Steczkowska była w związku i nie myślała o zmianach. Maciej był jednak wytrwały. Po jakimś czasie znów się spotkali. Zaczęła się wielka fascynacja, która przerodziła się w miłość. Justyna po raz pierwszy poczuła, że to mężczyzna, któremu zależy na niej najbardziej na świecie. Są razem 10 lat. Justyna mówi, że jest to związek pełen namiętności, ale i zrozumienia. Pojawiły się dzieci: najpierw Leon, potem Staś. Steczkowska przyznawała: „Synowie nauczyli mnie bezwarunkowej miłości”. I podkreślała, że jest normalną mamą – taką, co gotuje, piecze, czyta wieczorem bajki na dobranoc, przytulając swoje skarby. Kontrowersyjna Ale do ludzi długo nie trafiał taki wizerunek Justyny. Wypominano jej sesje z mężem i dziećmi, udział w reklamach czy programach telewizyjnych. Wywiad w „Vivie!”, który dała dwa lata po śmierci ojca, sprawił, że o Steczkowskiej mówiła cała Polska. To był pierwszy spektakularny materiał o życiu prywatnym gwiazdy, do którego dołączono kontrowersyjne zdjęcia zrobione na cmentarzu Powązkowskim (a nie jak pisano wiele razy na grobie jej ojca). Justyna tłumaczyła się z tego przez kolejne lata. Ale gdyby przyjrzeć się temu bliżej, zrobiła coś, co dzisiaj robią już właściwie wszyscy. Co więcej, ta rozmowa tak naprawdę dotyczyła spraw duchowych. – Może Justyna jest dowodem na to, jak bardzo w Polsce nie lubimy ludzi świadomych swojej wartości? Jak bardzo chcemy znaleźć słaby punkt kogoś, kto ma odwagę powiedzieć: „Znam swoje mocne strony” – zastanawia się Śpiechowicz. Wspomina, jak 10 lat temu poznała Justynę. Piosenkarka wpadła do jej pracowni pełna energii. – Zobaczyłam kobietę świadomą swojego ciała. Więc może to było nie do zniesienia? Bo utalentowana, bo szczęśliwa w życiu osobistym, bo bardzo zgrabna i seksowna. Niebojąca się otwarcie powiedzieć: „Lubię podkreślać to, że jestem kobietą. Kobieta ubrana w obcisłą sukienkę nie musi być zła. Może być dobrą żoną, mamą, może umieć śpiewać”. Mówiono nawet: styl Steczkowskiej. Długie sukienki, często z rozcięciami odsłaniającymi nogi i za długimi rękawami lub mocno rozszerzanymi na dole. Do tego buty na wysokich koturnach, wszystko w tonacji czarnej, białej. – To nie był styl przeciętnej matki Polki – śmieje się Śpiechowicz. Kiedy Justyna dostała propozycję wzięcia udziału w szóstej edycji „Tańca z gwiazdami”, pomyślała, że to doskonały pomysł, by ocieplić wizerunek. Dotarła do finału, ale wygrała Anna Guzik. Czy dlatego, że Justyna znów była za idealna? Jej figurę i talent podziwiali nie tylko jurorzy. W tańcu czuła się jak ryba w wodzie. Pisano więc, że woli się zabawiać, niż spędzać czas z synami albo że Maciek wyprowadził się do Warszawy ze starszym synem Leonem. A prawda była taka, że cały czas mieszkali razem, a jej nadludzkim wysiłkiem udawało się godzić normalne życie rodzinne z treningami. Po finale na jednym z forum ktoś napisał: „I dobrze, Guzik przynajmniej wygląda jak prawdziwa kobieta”.Wciąż ta sama Steczkowska powiedziała kiedyś: „Jak ktoś jest gruby i ma szeroki uśmiech, myślimy – miły. Jak jest taki jak ja: ciemny, szczupły, ma ta ki, a nie inny nos – jest gorzej. Słyszę: ona jest ostra”. Dziś Justyna na pewno nie jest ostra. Nie jest też ostra jej płyta „Daj mi chwilę”. Dużo na niej refleksyjno-melancholijnych piosenek, o których powiedziała, że są rozliczeniem z przeszłością. Justyna znów pokazuje, że jest jedną z nas. Opowiada, jak bardzo kiedyś cierpiała z miłości i jak ważne jest dla niej małżeństwo. Nie oszukuje, że zawsze jest idealnie. – Justyna jest po prostu prawdziwa. Może trochę się wyciszyła? Uwielbia gotować i uwielbia organizować kinderbale, z czego słynie wśród znajomych – opowiada Śpiechowicz. A teraz wydała właśnie płytę z kołysankami dla dzieci. Komu zawdzięcza nowy nie nowy wizerunek? Głównie samej sobie, choć wymienia nazwiska paru osób, które pomogły jej zrozumieć, gdzie popełnia błąd. – Chyba brakowało mi pokory – zwierza się „Party”. – Byłam buntownikiem, przekonanym, że od życia wiele mi się należy. Teraz z pełną świadomością mogę powiedzieć: „Najważniejsi są moi synowie”. Justyna zawsze podążała swoją drogą. Szczególnie artystyczną. Dziś też mówi: – Moja płyta „Daj mi chwilę” to nie chwyt marketingowy tylko wyraz zmiany siebie. Podobnie jak zmiana wyglądu: jaśniejsze włosy, inny styl ubierania. – Czuję, że dorosłam i jestem w dobrym miejscu, ale nigdy nie wiadomo, jak długo tu zostanę – uśmiecha się Justyna. Anna Rogacewicz / Party Justyna Steczkowska to polska wokalistka, autorka muzyki i tekstów piosenek. Muzyką interesowała się już jako dziecko, a popularność i sławę przyniósł jej najpierw udział i wygrana w programie Szansa na sukces oraz zwycięstwo podczas Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu w 1994 roku. W 1996 roku Justyna Steczkowska wydała swoją pierwszą płytę Dziewczyna szamana. Ogromna skala głosu, chwytliwe przeboje i niewątpliwy talent zapewniły jej miejsce wśród najpopularniejszych polskich wykonawców. Justyna Steczkowska w 2000 roku poślubiła Macieja Myszkowskiego, z którym ma 3 dzieci. Obecnie (2018) małżonkowie są w powiązane Justyna Steczkowska Materiały promocyjneTo mój czas - oznajmiła Justyna Steczkowska przed pięcioma laty tytułem swojej płyty. Ale ktoś, kto śledzi jej karierę, ma wrażenie, że jej czas trwa nieprzerwanie 20 lat. W sobotę na scenie Opery Leśnej, podczas Polsat Sopot Festival 2014, Dziewczyna Szamana świętowała dwie dekady na scenie. Otrzymała Bursztynowego chce być skandalistką ani bluźnierczynią, ale takie łatki się jej ostatnio przypina. A to za sprawą zdjęć, na których w stroju zakonnicy trzyma krucyfiks albo różaniec. Tymi fotografiami rozdrażniła katolickiego dziennikarza Tomasza Terlikowskiego. Zagrzmiał on niczym trąby jerychońskie, że te zdjęcia to półpornografia (chociaż nie ma na nich ani skrawka nagości, może z wyjątkiem nagiej twarzy) i sesji ze Steczkowską jest niemiecka fotografka o pseudonimie Jil La Monaca, która słynie z robienia ekskluzywnych i oryginalnych fotek. Zdjęcia piosenkarki utrzymane są w biało-czarnej tonacji i można je uznać za artystycznie piosenkarka wydała oświadczenie, w którym napisała, że nie życzy sobie, aby ktokolwiek określał ją mianem bluźniercy. Zapewnia, że nie znieważyła symboli religijnych, że głęboko szanuje ludzi wierzących i sama do nich należy. Na dowód, że nie pierwszy raz była przebrana za zakonnicę i wtedy hałasu nie było, dołączyła link z teledyskiem "Świt, świt" z 2003 uczciwie przyznać, że w habicie jej do fotograficzne to, można powiedzieć, specjalność Justyny Steczkowskiej. Już raz było gorąco w mediach z powodu jej zdjęć dla lifestylowego pisma. Wykonano je na cmentarzu, co wywołało, delikatnie mówiąc, konsternację. Potem artystka się z tej sesji kilkoma laty komentowano też okładkę pisma, na której pozowała ze swoim synkiem, przyjmując pozę Madonny z Dzieciątkiem. Co ciekawe, tę okładkę wyróżniono jako okładkę roku, uznając, że pięknie wyraża miłość matki do dziecka. Fotografowanie się z rodziną nieraz jej wypominano. Przed kilkoma laty pytałam ją o to w wywiadzie. Sugerowałam, że takimi sesjami zezwala na wchodzenie innym do swojego życia. Że jak się jednym pozwoliło, to pozostali myślą, że też mogą. Wokalistka odparła wtedy: - Jest odwrotnie. Dopóki nie zobaczą dziecka, nie dają nam żyć. Mogłabym opowiadać długo historie Edyty, Natalii czy własne. Ale po co? Ja nawet rozumiem fotoreporterów. Wiem, że to ich zawód. I też muszą z czegoś płacić rachunki. Nie chcę ich oceniać. Ale czasami nie znają granic. Nie mają zahamowań. Do pokoju Natalii Kukulskiej wszedł gość z aparatem, kiedy była w połogu. Ona mogła się tylko przykryć gazetą i wołać o pomoc. Edyta uciekała ze szpitala tylnymi drzwiami. Kiedy ja szłam do szpitala, na dachu siedziało trzech fotoreporterów. Tylko po to, żeby mi zrobić zdjęcie. Czy myśli pani, że którakolwiek z nas chce, żeby w tak ważnych osobistych momentach jak ślub, chrzciny, poród byli z nami paparazzi, a dzięki nim cała Polska? Czy pani sobie wyobraża, że ja na to pozwalam?Jak ona to robi?Mimo ukończonej czterdziestki nadal wygląda tak, że wiele nawet młodszych kobiet pyta - jak ona to robi? A to już jej słodka tajemnica. Przed dwoma laty "Dziennikowi Bałtyckiemu" na pytanie - jak się zmieniła tamta Justyna z czasów debiutu, odparła: - Cóż może powiedzieć kobieta w wieku 40 lat? Nauczyłam się życia. W miarę upływu lat człowiek staje się bardziej dojrzały, bardziej tolerancyjny. Trudno wymagać od człowieka mającego 20 lat tego, co od człowieka po czterdziestce. Czuję się dobrze ze wszystkimi latami na sobie, z mapą drobnych zmarszczek, które są moją wywiadzie żartowała: - Nie wiem, co będzie, kiedy się spotkamy za 10 lat, a pani znowu zada mi pytanie, czy upływ czasu mnie nie martwi. Być może zapytam wtedy kokieteryjnie, czy już widać, że jestem ponaciągana? (śmiech). Może tak będzie. Nie przyznała, że zmarszczki Meryl Streep wydają się jej najpiękniejsze na kolejne pytanie - czy niczego nie żałuje, odpowiedziała: - Niczego bym nie zmieniła, bo wtedy nie byłabym tym, kim jestem. Każde doświadczenie, nawet bolesne, staje się dla nas lekcją. W takiej pracy jak moja nie zawsze się jest odpowiedzialnym za wszystko. Chociaż odpowiedzialność spada głównie na mnie, bo chcąc nie chcąc, jestem najbardziej widoczna. Czasami miałam dużo szczęścia, czasami nie. Wyciągając wnioski z tych lekcji uczyłam się na błędach, starając się nie popełnić ich po raz jej w mediach. Ale występuje nie tylko jako Justyna śpiewająca. Za sobą ma udział w "Tańcu z gwiazdami" (była świetna, ale przegrała z Anną Guzik), prowadziła show "Gwiazdy tańczą na lodzie", uczyła fotografii w swoim programie, a także była i znowu będzie jurorką programu muzycznego "The Voice of Poland". Zagrała też główną rolę w filmie "Na koniec świata".Pytana, czy przez udział w różnych programach nie rozmywa się to, co chyba jest dla niej najważniejsze, czyli muzyka, mówiła: - Jestem muzykiem i zawsze byłam. Bo przede wszystkim koncertuję i wydaję płyty. Ale czy to znaczy, że nie mogę rozwijać innych talentów? Że nie mogę tańczyć, prowadzić programów, fotografować? Czy przez to śpiewam gorzej? Mam się nie cieszyć, że Bozia dała mi kilka dodatkowych talentów, które potrafię rozwijać w tak samo szybkim tempie jak śpiewanie?Od "Boskiego Buenos"Jej kariera zaczęła się w 1994 roku w programie "Szansa na sukces", gdzie brawurowo wykonała "Boskie Buenos" zespołu Maanam. Potem był festiwal w Opolu, nagroda za debiut i... że na swoje utrzymanie pracuje od momentu, kiedy skończyła pięć lat. Koncertowała bowiem rodzinnie w kraju i za granicą. Kiedy zrezygnowała ze studiowania na Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie skrzypiec, wiedziała, że będzie musiała się sama utrzymywać. Taką mieli w domu niepisaną umowę, że jeśli ktoś zrezygnował z nauki, przechodził na własny garnuszek. Tak zrobiła i było naprawdę jej się zdarzyło wystąpić zarobkowo na weselu i okazało się, że to ona zespołowi nie pasowała. I ich szef skarcił ją, że źle śpiewa. To nie było miłe. Sprowadzili ją tym na ziemię. Ale sobie obiecała: nigdy więcej wesel. Utrzymywała się potem z malowania guzików. A w nagrodę za ciężki dzień pracy od sześciu do ośmiu godzin w tej samej pozycji, mogła śpiewać wieczorami w klubach jazzowych. Marnie płacili, ale było na autobus i jakieś śniadanie. Jak wspomina, schudła wtedy dziesięć kilo. Ale była szczęśliwa, bo mogła śpiewać po swojemu i to co naprawdę śpiewała. Ma na swoim koncie takie przeboje, jak "Dziewczyna Szamana" (co ciekawe, jedna z katolickich stacji radiowych umieściła ten przebój na indeksie piosenek zakazanych) czy "Oko za oko".Prywatnie jej życie pozbawione jest jakichkolwiek skandali. Ten sam mąż, czyli architekt i model Maciej Myszkowski, i troje dzieci, dwóch synów: Leon i Stanisław oraz córeczka Helena, którą wokalistka urodziła przed rokiem. Wkrótce Justyna Steczkowska pojawi się w telewizji jako jurorka V edycji programu "The Voice of Poland". Nie jest to jej pierwszy raz. Obok niej w jury zasiądzie Edyta Górniak. Kolorowe media podgrzewają to spotkanie jako starcie dwóch diw, dwóch wielkich gwiazd. Na plotkarskich portalach zaroiło się od plotek o wzajemnej rywalizacji i niechęci do siebie obu dam. Być może był to tylko chwyt PR-owy tego programu. Obie artystki próbowały jakoś studzić te emocje. Głównie robiła to Justyna Steczkowska. W jednym z wywiadów mówiła o sobie i Edycie Górniak:- Mamy po 40 lat i jeśli musimy walczyć to z klasą. Ale też dodała, że znają się obie od 20 lat i zdarzało się im wspólnie pracować. I co? No i nic. NewsLiveAudioFotoVideoEncyklopediaAdresy FirmOgłoszeniaTwoje kontoWiadomości lokalne z miasta Stalowa Wola i Powiatu Stalowowolskiego. Najnowsze! Najszybciej!Kamera na żywo na panoramę Stalowej Woli na skrzyżowanie Al. Jana Pawła II z ul. KENNagrania audio, rozmowy z ciekawymi ludźmiFotografie z najważniejszych wydarzeń w Stalowej WoliKanał - Pierwsza stalowowolska telewizja internetowaEncyklopedia miasta Stalowa WolaZapowiedzi zbliżających się wydarzeń kulturalnychBaza adresowa najważniejszych firm i instytucji życia publicznegoBezpłatna baza ogłoszeń dla mieszkańców miasta Stalowa Wola jak i Powiatu StalowowolskiegoTwoje konto Zasłyszane... Wiadomości lokalne / News Wtorek, 18 maja 2021 r. godz. 12:38 /ZS/Prochy Danuty Steczkowskiej spoczęły w CieklinieDanuta Steczkowska pochodziła z Duląbki koło Jasła. Przez wiele lat mieszkała z mężem Stanisławem w Stalowej Woli, tu pracowali, tu wychowali Jacek RodeckiJak poinformował portal "Jasło Nasze Miasto", 15 maja w kościele parafialnym w Cieklinie odbyła się ceremonia pogrzebowa Danuty Steczkowskiej, zmarłej 15 listopada 2020 Steczkowska pochodziła z Duląbki koło Jasła. Przez wiele lat mieszkała z mężem Stanisławem w Stalowej Woli, tu pracowali, tu wychowali śmierci Stanisława Steczkowskiego w 2001 roku dzieci wyprowadziły się z rodzinnego miasta, mieszkają w różnych częściach Polski. Kiedy pani Danuta podupadła na zdrowiu zabrała ją do siebie mieszkająca koło Warszawy Danuta przeszła dwa wylewy, po których przestała mówić. Poruszała się na wózku inwalidzkim. W grudniu 2019 roku Justyna Steczkowska udzieliła wywiadu dla "Uwagi TVN", w którym zdradziła, że postanowiła tak przerobić swój dom, aby mama mogła z nią zamieszkać i miała komfortowe Steczkowski został pochowany na cmentarzu komunalnym w Stalowej Woli. Spekulowano wtedy, że spoczną tu prochy jego żony Danuty. Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego,coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@ 20 maja 2021 r. godz. 09:04~Dominik_Konarski Zadziwiające jest to, że ludzie wypowiadają się oceniając prywatne sprawy (co powinni, etc.) dotyczące pochówku. To jest ich sprawa, kim wy jesteście, że oceniacie decyzję dzieci? Szkoda, że macie tak "drewniane" życie, że musicie komentować negatywnie czyjeś. Pozdrawiam i miłego dnia 00Środa, 19 maja 2021 r. godz. 20:45~Hmmm Dziwna ta tajemnica00Wtorek, 18 maja 2021 r. godz. 23:28~artek Dziwna decyzja dzieci Państwa Steczkowskich. Wiadomo że Pani Danuta chciała byc pochowana w Stalowej dziwna 18 maja 2021 r. godz. 18:30~Lucjusz Z prochu powstałeś w proch sie 18 maja 2021 r. godz. 15:54~@gogo Sprawą tylko rodziny możesz nazwać jeśli twoja babcia zasili chóry aniołków. To była rodzina wszystkim znana i szanowana. Zgadzam się z twierdzeniem, że szokujące jest ich rozdzielenie po śmierci. Zwłaszcza, że również i mnie byli 18 maja 2021 r. godz. 14:18~Wstyd!!! Całe życie byli razem. Kochali się od szkolnych lat. Watykan po latach dał im zgodę na ślub kościelny. Po śmierci własne dzieci ich rozłączyły! Przykre to

justyna steczkowska na cmentarzu